W erupcji muzycznej energii – Włodek Pawlik Trio w Szydłowcu
Koncert zespołu Włodek Pawlik Trio w Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu, w siedzibie głównej muzeum przy ul. Kąpielowej, przejdzie do annałów miasta. Wykonawcy: Włodek Pawlik – fortepian, Cezary Konrad – perkusja, Adam Zielak – kontrabas, gitara basowa – brawurowo wykonali program, na który składały się m.in. utwory z albumów „Anhelli”, „Night in Calisia”, „Pawlik/Moniuszko – Polish Jazz”, czy „America”.
Pawlik–Konrad–Zielak tworzyli wybitny, perfekcyjnie zgrany team. O dobrze zbalansowane brzmienie zadbał lider zespołu podczas prób poprzedzających koncert.
W piątek (29.10.2021 r.) na kilkadziesiąt minut estrada nad Korzeniówką stała się miejscem koncentracji muzycznej energii. Wykonawcy genialnie wyczuli i przetworzyli genius loci oraz emocje publiczności, transponując je do muzycznej tkanki wykonywanych utworów. Szczególną atmosferę i jakość wieczoru budowały ogromna swoboda, wirtuozeria, kreatywność artystów w zakresie muzycznych improwizacji.
Talent kompozytorski Włodka Pawlika, siła, blask jego pianistycznej elokwencji i urok showmana podrywały z miejsc. Z wyczuciem humoru sytuacyjnego wykorzystywał w muzycznym dialogu przypadkowo pojawiające się w jego zasięgu instrumenty i narzędzia muzyczne. W palecie nastrojów publiczność odnaleźć mogła jego różne muzyczne oblicza: liryczne, romantyczne („Elenai” z albumu „Anhelli”, czy improwizacja Nokturnu op. 16 nr 4 I.J. Paderewskiego), energetyczne (improwizacje: „Prząśniczka” S. Moniuszki, Mazurek D-dur op. 33 nr 2 F. Chopina, czy autorski „Night in Calisia” z albumu pod tym samym tytułem) – każde z nich pasjonujące. A Chopinowski Mazurek…! – był niezapomnianą, oszałamiającą jazzową interpretacją, odkrywającą walory tej kompozycji w odsłonie ognistej, ludowej, atawistycznej rytmiki. To w jego punkcie sinusoida emocji osiągnęła największe wychylenie. Potem wskaźnik odczytu temperatury serc był już tylko na czerwonym polu. A po kwiatach i bisach chciało się mówić Gałczyńskim: „I tak się trudno rozstać…”.
To był niezapomniany wieczór. Dziękujemy wykonawcom.
Dodajmy, że był to kolejny koncert z cyklu „Kameralnie nad Korzeniówką”, i że odbył się przy szczelnie zapełnionej sali, w granicach narzuconych przepisami rygorów sanitarnych.